wtorek, 26 sierpnia 2014

Japonia, czyli wycieczka poza tematem (#2)

Nikt nie sprzeciwił się temu bym dalej kontynuowała "dziennik podróży" w taki, a nie inny sposób.
Dlatego pora na kolejną część mojej przygody w Japonii~

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
DZIEŃ 2 - 24 lipca 2014

Lot Boeing'iem trwał bardzo długo, a szczególnie ostatnie dwie godziny były największą męczarnią. Nie mogłam się już doczekać lądowania, a czas jakby zaczął biec wolniej. Odliczanie minut do końca lotu nie było wcale najlepszym pomysłem. Ale w końcu stało się! Wylądowałam! I o godzinie +/- 7:20 (czasu japońskiego) mogłam już się cieszyć japońskim powietrzem ^^ Chociaż... nie było w nim niczego nadzwyczajnego ;)

Narita Airport, czyli lotnisko, na którym lądowałam było naprawdę duże. Musiałam po raz kolejny zrobić sobie dłuuugi spacer, zanim doszłam do miejsca gdzie ponownie sprawdzano mój paszport. 
Warto też wspomnieć, że mój bagaż podręczny wcale nie był mały, a już na pewno nie lekki, dlatego ciężko było się z nim poruszać po lotnisku. Jedyny pozytyw w tamtej sytuacji to fakt, że nie martwiłam się gdzie mam iść, bo jak zwykle podążałam za innymi pasażerami, którzy szli przede mną. Ale nie długo cieszyłam się spokojem, bo mój talent do panikowania zaraz dał o sobie znać. Po naprawdę długim spacerze zaczęłam się zastanawiać czy nie przegapiłam gdzieś może stanowiska z odbiorem bagażu? Chociaż to nie było możliwe... Wierzyłam, że byłoby ono nie do przeoczenia. Wmawiając sobie, że wszystko jest w porządku, szłam dalej prostym, białym i naprawdę długim korytarzem. Nagle za zakrętem pojawiły się stanowiska, gdzie miałam pokazać paszport. Oczywiście był podział na paszporty japońskie i zagraniczne, a do każdego stanowiska było wyznaczone miejsce taśmami (tak dla ewentualnej kolejki). Warto nadmienić, że lotnisko było przerażająco puste. Oprócz pasażerów mojego lotu nie było tam nikogo O_o Co było dosyć dziwne, bo sądząc po rozmiarach lotniska, Japończycy byli przygotowani na tłumy turystów XD

W każdym razie... gdzieś przy końcu, na wysokości stanowisk dla paszportów zagranicznych stał pan, Japończyk w podeszłym wieku, pracownik lotniska (sądząc po stroju), co ważne - w białych rękawiczkach. Wszystkie lotniskowe procedury to była to dla mnie nowość, więc nie wiedziałam czy tak z biegu mam się kierować do budki z panią w masce czy po drodze mam jeszcze coś do załatwienia. Dla pewności chciałam zapytać pana Japończyka, który zdaje się właśnie po to tam stał, aby pomóc zbłąkanym owieczkom xd Niestety! Zamiast porady usłyszałam "sk#fljlkfs*#kn;ch##f*mkfdl//nvdfk", co pewnie miało mi pomóc, ale na nic się zdało. (A ja głupia myślałam, że na lotnisku międzynarodowym pracownicy będą mówili po angielsku :') Naiwna~). Na szczęście bardzo wyraźnie machał rękami pokazując stolik, przy którym leżały białe kartki. Jako, że stali przy nim inni pasażerowie, uznałam, że powinnam zrobić to samo.
I w tamtej chwili znalazłam w końcu kartki, o których byłam poinformowana przed lotem - formularz, który muszę wypełnić, podając cel podróży, termin, numer lotu, adres zakwaterowania itd. Do wyboru miałam kilka wersji językowych - chińską, koreańską, angielską... Zgadnijcie którą wybrałam :D
Wiedziałam, że to będzie trudne pytanie. I być może Was zadziwię, ale wzięłam wersję angielską :P
Oczywiście przed wypełnieniem musiałam poczekać, aż zwolni się długopis. Dlatego w międzyczasie próbowałam rozgryźć wzór jak ten formularz wypełnić. A była to nie lada łamigłówka, gdyż wzór był oczywiście po japońsku. Na nic mi się więc to nie przydało i zaczęłam wypełniać świstek tak "jak mi serce podpowiadało" xD Szczęśliwa, że skończyłam, idę w stronę budki z panią w masce, a po drodze zgarnia mnie mój znajomy - pracownik lotniska, pan Japończyk i po raz kolejny używając języka japońskiego informuje mnie (jak sądzę), że zagapiłam się i nie wypełniłam formularza z drugiej strony. Dlatego też musiałam wrócić do stolika i wypełnić puste pola. W tym czasie lotnisko opustoszało całkowicie xd Żeby się uspokoić, zaczęłam gadać pod nosem sama do siebie i poszłam w stronę stanowiska do sprawdzania paszportów. (W KOŃCU!)  Pani wypełniła swoje obowiązki, a ja szczęśliwa w końcu opuściłam tę część lotniska. A przynajmniej... miałam to w planach :'D Ale oczywiście poszłam w złą stronę i dopiero pani w masce, wołając mnie, wskazała dobry kierunek. Znalazłam! Odbiór bagażu! To już prawie koniec! I nawet byli tam ludzie ^^ - inni pasażerowie mojego lotu, którzy również czekali na swoje walizki. 

Po jakimś czasie na taśmie pojawił się mój bagaż. Ciężko było go zdjąć, bo był dosyć ciężki, a wszystkie walizki kręciły się w kółko, ale jakoś dałam radę. Odwróciłam się, patrzę - są kolejne stanowiska, do których muszę podejść. Niepewnym krokiem zaczęłam iść w tamtą stronę, gdy nagle miły pan Japończyk spojrzał się na mnie i kiwnął do mnie żebym podeszła (bo oczywiście na wielkim, opustoszałym lotnisku nie było kolejki xd). Szczęśliwa i pewna siebie podchodzę do niego, daję mu paszport, a on do mnie swoim "ciekawym" angielskim - gdzie mam swoją żółtą kartkę. I wtedy do mnie dotarło - żółty świstek, który rozdawali w samolocie, ale którego ja nie dostałam. Niepewnie przekazałam panu tę informację, a on wskazał mi następny stoliczek, na którym leżały owe żółte kartki. Zrozumiałam przekaz i udałam się w tamtą stronę. Oczywiście nie chodziło o nic więcej, jak tylko potwierdzenie, że "nie przewożę niczego niebezpiecznego w swojej walizce" itd. (No... skoro wierzą mi na słowo ;>) Powoli traciłam już cierpliwość, ale wypełniłam to co miałam wypełnić i ruszyłam ponownie w stronę stanowiska, przy którym stał miły pan Japończyk. Niestety, był on już zajęty przez innego pasażera. Skierowałam wzrok w inną stronę. JEST! Widzę go! Młodo wyglądający, pan Japończyk, (który był niczego sobie (¬‿¬) ), patrzy na mnie z uśmiechem i kiwa do mnie żebym podeszła. Zrobił niewiele. Zerknął na paszport, na żółtą kartkę i tyle. Ale za to wymieniliśmy ze sobą kilka zdań po angielsku :D Takie tam flirty na zasadzie "Skąd? Dokąd? Na ile?" :P Oczywiście żartuję~ Flirtu nie było, ale faktycznie zadał pytania, które chyba nie były wymagane podczas tej procedury. Na koniec z uśmiechem życzył mi miłego pobytu w Japonii i tyle go widziałam xd
Po ukłonieniu się miłemu panu Japończykowi, zaczęłam się zastanawiać dokąd mam iść. To Japonia! Napis "Exit" jest chyba podchwytliwy... To by było za proste... Ale zaryzykowałam!
Dwa zakręty i jest! Jest! Moja kochana siostra! Twarz, którą przez rok widziałam tylko przez Skype. Osoba, za którą tak bardzo się stęskniłam! Po kilku minutach ściskania się (XD), poznałam także jej japońską ciocię i szwagra (który w mojej opowieści przyjmie pseudonim - szwagier Jung). 


Wszyscy udaliśmy się do małego, japońskiego samochodu, którym przyjechali, a którym kierowała japońska ciocia. Dopiero teraz zobaczyłam tą prawdziwą Japonię. Charakterystyczne domy, małe uliczki, które momentami podchodziły gdzieś pod niewielkie wzniesienia, automaty z napojami, które można tam zobaczyć na ulicy częściej niż kosze na śmieci (POWAŻNIE!). Wszystko takie jakie widzimy na zdjęciach, w telewizji, a które ja głównie widziałam w dramach i anime. Naprawdę nie mogłam uwierzyć w to, że widzę to wszystko na własne oczy. Chociaż w tamtej chwili najbardziej stresował mnie fakt, że jedziemy po lewej stronie i cały czas miałam wrażenie, że zaraz się zderzymy czołowo z innym samochodem xD

Okazało się, że japońska ciocia chce nas zabrać na śniadanie. Dlatego pierwszym miejscem, które zwiedziłam w Japonii była (niekoniecznie japońska) restauracja, utrzymana raczej w amerykańskim stylu i serwująca bardzo zachodnie dania. Nie wiedząc co mam wybrać, a będąc dodatkowo bardzo wybredną (jeżeli o jedzenie chodzi), postanowiłam wziąć to co poleci mi siostra.

 I tak właśnie skończyłam z kanapkami w bardzo japońskim stylu ^^ Chleb był mięciutki, ale przypominał nasz chleb tostowy. Jednak zły nie był. 
Jedna kanapka składała się z trzech kawałków owego chleba i dodatków - szynki, ogórka, sałaty, pasty jajecznej i wydaje mi się, że mogła tam być dodana odrobina wasabi. 
Nie zjadłam zbyt dużo, ale do przez wzgląd na ilość~

Warto nadmienić, że japońskie restauracje już od wejścia zrobiły na mnie dobre wrażenie. Dlaczego? Otóż do jakiej restauracji nie wjedziesz - zawsze dostaniesz szklankę wody z lodem (nawet zanim złożysz zamówienie). Jest to naprawdę miłe, gdyż pogoda w Japonii była dokuczliwa i szklanka zimnej wody pomagała wrócić do żywych ^^
Dodatkowo w tej restauracji, moi towarzysze do zamówionej kawy dostali podpieczony chlebek i ugotowane jajka (dla każdego po jednym), całkiem za darmo. Zaskakujące :) A mówi się, że na tym świecie nie ma nic za darmo :D

 Po napełnieniu brzuchów, udaliśmy się domu mojej siostry aby chwilę odpocząć i wyjąć z walizki to co było najcenniejsze~ Miałam wtedy chwilę na doprowadzenie siebie do porządku i przygotowanie się do dalszej wycieczki...

To był dopiero początek dnia! Nie chciałam tracić ani minuty ze swojego pobytu. To przecież Japonia! Jest tyle do zobaczenia! :3 

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- 
Post znowu się rozrósł i doszłam do wniosku, że ponownie go podzielę. Tak więc ciąg dalszy z tego dnia będzie w kolejnej notce. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe. Ale wydaje mi się, że dwa krótsze posty będą przyjemniejsze w czytaniu, niż jeden baaardzo długi. Jednak naprawdę muszę wszystko skrócić, bo jak tak dalej pójdzie to dwa tygodnie wycieczki będą opisane w 50 notkach >.< Mam nadzieję, że jeszcze się nie znudziliście i będziecie czekać na ciąg dalszy~ Do dopiero początek! To be continued...

środa, 13 sierpnia 2014

Japonia, czyli wycieczka poza tematem (#1)

Zapytałam Was ostatnio czy chcielibyście zobaczyć tutaj mini "dziennik podróży" z mojej wycieczki do Japonii. Z tego co pamiętam, AŻ 1 osoba wyraziła chęć przeczytania tego typu notek ^^
Dlatego chętnie napiszę Wam co nieco o moim wojażu.

Z góry przepraszam, że w ten sposób odbiegam trochę od tematu bloga ^^ Nie zmienia on charakteru na blog podróżniczy :P Chcę się po prostu z Wami podzielić, jak Kraj Kwitnącej Wiśni wygląda z perspektywy człowieka zwykłego, takiego, który ma jakieś powiązania z Azją, ale nie interesuje się zbytnio Japonią. 
Mam nadzieję, że może trochę Was to zainteresuje :)

Tak więc przyda się trochę informacji podstawowych na wstępie.
Do Japonii poleciałam w zasadzie odwiedzić siostrę, która studiowała tam przez ostatni rok. Dlatego czułam się bezpieczniej z myślą, że mam tam oparcie w kimś, kto zna język japoński w stopniu komunikatywnym :)
Cała wycieczka trwała około 2 tygodnie. Dla niektórych to może wydawać się za krótko, ale dla mnie to było wystarczająco długo jak na pierwszy raz ^^To chyba wszystko co na razie musicie wiedzieć... 
Zapraszam do przeczytania reszty!

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
DZIEŃ 1 - 23 lipca 2014

Jak pewnie większość wie - loty do Japonii czy Korei nie są bezpośrednie. Niestety trzeba się zmierzyć z przesiadką w jednym z większych europejskich (bądź też nie) miast. Ja swój transfer miałam w Wiedniu. 
Ale po kolei... Zacznijmy od tego, że nigdy wcześniej nie miałam okazji być za granicą (bo nie liczę wycieczki na Słowację w podstawówce, gdzie jedynie zwiedziliśmy cel podróży - aquapark - i nic nawet z tego dnia nie pamiętam xd). Pierwszy lot samolotem bardzo mnie stresował, co więcej miałam lecieć sama. Jestem raczej osobą, która jest bardzo nieśmiała w stosunku do nieznajomych, a ponad to ciężko mi cokolwiek ogarnąć i coś załatwić :'D Niestety... taka prawda i wszyscy, którzy mnie znają, o tym wiedzą. 
Matura zdana, angielski nawet z całkiem niezłym wynikiem, jednak bardzo stresowała mnie bariera językowa i to, że musiałam dać sobie radę ze wszystkimi procedurami na lotnisku. Jeszcze Warszawa to pikuś, bo można sobie pomóc językiem ojczystym, ale co z transferem w Wiedniu!?

W każdym razie gdy nadszedł dzień "ostateczny" - dzień wylotu - nie było już odwrotu. Żeby było łatwiej, check-in zrobiłam wcześniej przez internet. Znacznie ułatwia to sprawę, bo na lotnisku musiałam tylko zdać bagaż i udać się do kontroli bezpieczeństwa. Sama odprawa w Polsce nie sprawiła większych problemów, dlatego trochę odetchnęłam z ulgą (+10 do pewności siebie). Na krótkie odległości latają małe samoloty, które nie do końca przypadły mi do gustu. Bardzo czuć w nich zmianę ciśnienia oraz start i lądowanie samolotu. Na szczęście sam lot trwał bardzo krótko, bo trochę ponad 1,5h. Dało się przeżyć :)

Po wyjściu z samolotu podążyłam za grupką ludzi, którzy udali się w stronę drzwi z tabliczką "transfer flights" (czy coś w ten deseń xd). Okazało się, że lotnisko jest naprawdę duże, ale za to bardzo dobrze oznaczone. Podążając za strzałkami, łatwo można znaleźć dojście do wyznaczonej bramki. Po drodze mieli mi niby sprawdzić jeszcze paszport, ale gdy podeszłam do okienka i tylko położyłam swój paszport usłyszałam krótkie, ale jakże wymowne "Auf Wiedersehen!" (średnie zrobiło to na mnie wrażenie, szczególnie, że mam złe wspomnienia związane z językiem niemieckim xd). Dlatego rzuciłam tylko uśmiech do pana w okienku i udałam się na poszukiwanie mojego "gate'a". Musiałam przejść naprawdę sporą odległość, ale nie trudno było znaleźć docelowy punkt. W wyznaczonym jako "poczekalnia" miejscu siedziało mnóóóóstwo Azjatów (śmiało można stwierdzić, że w większości byli to Japończycy), którzy czekali na ten sam lot. 
Jako, że przesiadka i znalezienie odpowiedniej bramki zajęło mi zaskakująco mało czasu, a na to wszystko miałam 1,5h, resztę czasu musiałam przesiedzieć pośród skośnookich towarzyszy podróży.
Kiedy zaczął się boarding, czyli po prostu można było już wchodzić na pokład samolotu, Japończycy ustawili się w zgrabnej kolejce, która zrobiła się tak długa, że ja postanowiłam jeszcze poczekać w pozycji siedzącej. Naprawdę wyglądało to niesamowicie, kiedy spora grupka Azjatów wchodziła na pokład samolotu. Wiedziałam, że Boeing, którym miałam lecieć jest duży, ale miałam wrażenie, że od ilości wchodzących na jego pokład ludzi zaczyna pęcznieć, aż w końcu z tego ciężaru nie podniesie się z pasa startowego XD
Widoki z samolotu przy małej wysokości.
Jednak tylko wtedy dało się widzieć coś więcej,
niż tylko chmury ^^"
Na szczęście nic takiego nie miało miejsca, a nawet i ja znalazłam tam dla siebie trochę miejsca ^^
Siedziałam obok sympatycznej pary Japończyków, zaraz przy oknie, dlatego widoki - szczególnie przy starcie i lądowaniu - bardzo umilały czas podróży.


Lot trwał ponad 10h. Momentami naprawdę się dłużył. A ja nie bardzo umiem spać w pozycji siedzącej, dlatego przespałam może 2 godziny, a przez resztę potwornie się nudziłam. Przydatne rzeczy, takie jak kurs japońskiego czy słuchawki do telefonu, zostawiłam w bagażu podręcznym, a nie chciałam się tak kręcić >.<
Jako rozrywkę pozostało mi korzystanie z tego co przygotowały linie lotnicze. 
Ale ciężko było przetrwać słuchając w kółko albumu Abby i oglądając po raz n-ty "Diabeł ubiera się u Prady" xd

Na szczęście! Jakoś udało mi się to przetrwać~
Jednak podczas podróży, stewardessa wręczała tajemnicze żółte kartki. Dała je panu, który siedział w moim rzędzie od brzegu, a ten coś tam do niej powiedział i te kartki je oddał. Nie słyszałam wtedy co on tam do niej wymamrotał. Wiedziałam od siostry, że w samolocie powinnam dostać kartkę, którą mam uzupełnić podając między innymi cel podróży i miejsce pobytu, jednak wydawało mi się, że wyglądają one inaczej niż te "żółte papiery", więc nie wnikałam co to jest. I to był błąd. Ale o tym dowiedziałam się po wylądowaniu. Z perspektywy czasu zastanawiam się tylko dlaczego ten pan się tak zachował i oddał również moją kartkę bez konsultacji ze mną O_o Ale już trudno~ Dawno i nieprawda... :D

Po -nastu godzinach nudy w końcu wylądowałam w Japonii... I tutaj się dopiero zaczynało najlepsze...

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ciąg dalszy nastąpi! xd Zauważyłam, że bardzo się rozpisałam dlatego pora skończyć tę notkę.
Czekam teraz na Wasze komentarze, ponieważ zastanawiam się czy taka forma Wam odpowiada. Może wolicie żebym to wszystko bardziej streściła i całą podróż opisała w jednym poście? Wasza opinia jest bardzo ważna, bo nie chcę nikogo zanudzić, a jak ja się rozgadam to wychodzi tak jak teraz - rozpisałam się, a na razie nawet nie doszłam do tematu Japonii XD Wybaczcie, że skończyłam w takim momencie :P Ale lubię zostawiać innych w takiej niepewności. Wtedy może z większą ciekawością będziecie czekać na ciąg dalszy ^^ Napięcie rośnie jak w argentyńskiej telenoweli >_< (Muahahahaha!)
Także dajcie znać czy Wam się podobało i czy dalej mam to pisać w takiej formie czy raczej wolicie "krótko i na temat" :)

poniedziałek, 9 czerwca 2014

~Od czytelnika dla czytelników~ (Zaproszenie na kimchi)

Pojawiam się znowu po dość długiej przerwie. Na moje szczęście - jestem już po maturze, więc dopóki nie załapię kryzysu twórczego (który nawiedza mnie dosyć często ^^") - będę co jakiś czas wrzucać nowe posty~ Mam wrażenie, że nadużywam Waszej cierpliwości. W każdym razie bardzo Wam dziękuję, że wciąż tu jesteście :3

Tak jak wspominałam, we wcześniejszej notce, dostałam na urodziny kilka upragnionych książek, które treścią wpisują się w tematykę bloga. W związku z tym, że jedną z nich już przeczytałam (a może nie "już", a "dopiero"), mogę wypełnić swą obietnicę i opowiedzieć Wam pokrótce jakie są moje odczucia po lekturze :) Z góry chcę uprzedzić, że będzie to recenzja bardzo amatorska i nie chciałabym żebyście za bardzo do serca wzięli sobie moją subiektywną opinię ^^ A teraz, po krótkim wstępie - zaczynajmy!



Książkę, którą wybrałam na początek jest "Zaproszenie na kimchi" Leny Świadek. 
Nie mam pojęcia dlaczego akurat ta wpadła mi w ręce jako pierwsza. Być może jej grubość była całkiem obiecująca i dla kogoś, kto nigdy nie przepadał za czytaniem, wydawało się to kuszące (96 stron wypełnionych całkiem dużą czcionką i zdjęciami - pikuś ^^) 

Kilka słów od wydawcy przedstawia nam ogólny stan rzeczy:

"Zaproszenie na kimchi to niezwykle ciekawa opowieść o trzyletnim pobycie młodej Polki w Korei Południowej, utrzymana w konwencji pisanego na bieżąco dziennika."

Oprócz tego jest tam jeszcze krótko o tym jak to autorka swój indywidualny ogląd kultury przedstawiła w sposób "lekki, dowcipny i nieprzytłaczający."
Nie twierdzę, że nie jest to obiektywne - bo może i jest... Ale czy wydawca mógłby napisać w książce coś niemiłego (prawdziwego) na jej temat?


Nie wydaje mi się...



W każdym razie czas na opis tej książki z mojego punktu widzenia, bo o to właśnie tutaj chodzi :)
Ogólnie lektura może zaciekawić ludzi, których fascynuje Korea Południowa. "Zaproszenie na kimchi" jest jednak przeznaczone nie tylko dla miłośników tego kraju, a także dla osób, które chciałyby po prostu posmakować tak odmiennej kultury czy po prostu oderwać się od otaczającej rzeczywistości. 

Tak w zasadzie to nie wiem czy czasami ta książka nie jest szczególnie dla tych drugich. Często trafia się tam na rzeczy całkiem... oczywiste. Do wszystkiego dochodzi fakt, że autorka to kobieta, która wybiera się do kraju (zdaje się) kompletnie jej nieznanego i opisuje wszystko w "zabawny" sposób, a nie jestem pewna czy trafi on do wrażliwszej części miłośników Korei Płd.
Już na samym początku opis tego miejsca jako "kraju pożeraczy psów" przyprawia mnie o małą irytację.
Dzieje się tak za każdym razem gdy słyszę tego typu stwierdzenie, z reguły wynikające z niewiedzy i niedoinformowania, a także typowo polskich stereotypów. (Przy takim rozumowaniu Polska to kraj pożeraczy królików. I dla mnie - osoby, która te stworzenia kocha - to jest najlepszy moment, by się stąd wyprowadzić XD)

Często też denerwowały mnie poetyckie opisy WSZYSTKIEGO oraz popis wiedzy. 
Miałam nadzieję, że będzie to książka łatwa, lekka i przyjemna w czytaniu. Natomiast działo się wręcz odwrotnie, kiedy musiałam przebrnąć przez zdania typu "Bałwochwalczo wielbię poranki, ich świetlistą potencję, rześką nadzieję, co ożywia lepiej niż wychłodzone nocą powietrze.". Na pewno jest to bardzo miłe dla niektórych czytelników. Dla mnie, były to momenty kiedy miałam ochotę po prostu przewrócić stronę bez przeczytania jej. Osobiście, nienawidzę tego typu ozdobników tekstu, a szczególnie pod koniec jest ich w tej książce całkiem sporo. Jednak jeśli ktoś lubi tak rozbudowane opisy, zdecydowanie powinien sięgnąć po "Zaproszenie na kimchi"
Widać też jak ogromną wiedzę posiada autorka. Jednakże chyba milej czytałoby się tę książkę, rozumiejąc co konkretnie się czyta >.< Być może teraz kompromituję samą siebie i wykazuję się własną głupotą, ale przyznaję, że momentami, przez brak wiadomości na konkretny temat, gubiłam się w treści.
"Wierzę w siłę osmozy. W dzieciństwie tyle się naoglądałam obrazów H. Memlinga i Van Eycka, że sama się upodobniłam - na przekór genom - do ich rudowłosych, białolicych aniołów." <-- i wszystko jasne, bo wszyscy są na tyle zagłębieni w biologii, że wiedzą co to osmoza, a dodatkowo każdy zna obrazy Memlinga i Eyca, bo miał z nimi styczność w dzieciństwie. A gdzie w tym wszystkim Korea, zapytacie? Kogo to obchodzi, kiedy możemy się dowiedzieć, że autorka upodobniła się do anioła ;>
"Antyczny w wymowie i w "decorum" - jednolicie tragicznym - współczesny w środowiskach wyrazu.", czyli opis filmu, którego nie powstydziłby się najlepszy krytyk. A dla mnie to jakiś bełkot...

Mimo wszystko jest tam kilka fragmentów, dla których warto przeczytać tę książkę. Między innymi mój ulubiony - o uroczych, koreańskich dzieciach, które przynoszą autorce jogurt, a potem zachwycone donoszą jeszcze loda, po czym autorka ulatnia się "zanim przyniosą jej obiad" :D Krótki, ale bardzo sympatyczny fragment, do którego często wracałam, bo (nie wiedzieć czemu) wywoływał uśmiech na mojej twarzy~

Są tam też informacje, które na pewno wzbogaciły moją wiedzę na temat Korei Południowej. Jednak sama nie wiem czy będzie mi się chciało kiedykolwiek po raz drugi sięgnąć po tę lekturę.
A jeżeli to zrobię, to tylko po to, żeby przeczytać jak przygotować bulgogi :) Myślę, że te 5 przepisów znajdujących się na końcu książki może wynagrodzić czas poświęcony na jej czytanie XD


To chyba tyle w tym temacie. Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam :) 

Nie polegajcie za bardzo na mojej opinii. Zawsze powtarzam, że "należy sobie wyrobić własne zdanie, na podstawie własnych doświadczeń". Dlatego jeżeli jeszcze nie czytaliście "Zaproszenia na kimchi" i nie macie tej pozycji w swoich domowych biblioteczkach - polecam zakupić egzemplarz i samemu przekonać się jak autorka przedstawia swoje odczucia z pobytu w Korei Południowej :)

A może przeczytaliście już tę książkę lub macie to w planach? Czekam na komentarze :) 
Powiadomcie mnie także czy notki tego typu Wam się podobają i czy w przyszłości chcielibyście jeszcze takie recenzje tutaj zobaczyć ^^

sobota, 22 marca 2014

~Showbiz~ (22.03.14)

Zanim zajmę się "poważnymi" tematami chciałabym zapełnić czymś tę pustkę w notkach.
Więc zróbmy szybki przegląd tego, co ostatnio działo się w koreańskim show-biznesie.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Pierwszą rzeczą, na którą chciałabym poświęcić część tego postu, jest debiut Lee Michelle.
Ta w połowie koreańska piosenkarka po sukcesie w pierwszym sezonie programu "K-Pop Star" w końcu może zaprezentować swój talent szerszej widowni.

Krótko o historii w programie:
Michelle, tak jak już wspomniałam, brała udział w pierwszym sezonie koreańskiego show "K-Pop Star". Bardzo dobrze jej szło, aż do 8 kwietnia kiedy to niestety po 6 wystąpieniu na żywo nie przeszła dalej.

Udział w programie dał jej szansę na debiut pod skrzydłami YG Entertainment. Girlsband Supearls po dwóch latach przygotowań nie doczekał się jednak debiutu, a kontrakt Michelle został anulowany.
Na szczęście dziewczyna dołączyła do DIMA Entertainment i 21 marca jej solo kariera rozpoczęła się wraz z wydaniem singla "Without You".

Moim zdaniem Michelle ma naprawdę świetny głos. LOEN maczał palce w jej debiucie, więc mam nadzieję, że kariera tej młodej piosenkarki znacznie się rozwinie! Michelle - pokaż YG co przeszło im koło nosa! ^^

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Kolejnym ciekawym zjawiskiem jest duet ToHeart.
Po tym jak Woollim Ent. i SM Ent. połączyły się, zaczęły się prace nad subunitem, który miał łączyć artystów z obu wytwórni. I tak właśnie 10 marca Key (SHINee) i Woohyun (Infinite) zadebiutowali jako duet pod nazwą ToHeart.

Na MV widać jak chłopaki świetnie się razem czują. Ich przyjaźń jeszcze sprzed wspólnego debiutu nie jest tajemnicą. Po reakcjach ludzi myślę, że ToHeart odniosło sukces i uzyskało wsparcie fanów.
Życzę im powodzenia w dalszej karierze~



------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



 A kiedy już weszliśmy w tematy Infinite warto wspomnieć o nowej podgrupie, która niedługo zadebiutuje.
Mieliśmy już Infinite H, w którym był Hoya i Dongwoo, a teraz zobaczymy jak Sungjong, Sungyeol i Myungsoo będą razem występować jako trio pod nazwą Infinite F.

Podczas koncertu w Seulu na przełomie lutego i marca tego roku podgrupa została oficjalnie "przedstawiona" oraz wykonali oni piosenkę "Heartbeats" (bądź "Heart is beating") --> fragment tutaj: click









--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Mamy także zapowiedzi comeback'ów:

* MBLAQ ---> click
* A Pink -----> click
* Super Junior M ---> click (pomimo tego, że comeback jest z datą 21 marca, nadal MV nie ma na YT co trochę zdenerwowało fanów... SM nie popisało się zbytnio...)

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Nie cofając się już za daleko, nie będę wspominała o comeback'u SNSD czy 2NE1.
Więc ten przegląd (chociaż nie za długi) skończę w tym momencie.
Ale zanim zaproszę do komentowania mam to Was pytanie :)
Otóż po maturze, a dokładnie pod koniec lipca wyjeżdżam na kilka dni do siostry, do Japonii. Zastanawiam się czy pomimo tematyki bloga chcielibyście również zobaczyć tutaj mały "reportaż" z mojego pobytu w Kraju Kwitnącej Wiśni. Wiem, że często miłośnicy Korei interesują się też Japonią stąd moje pytanie.
Zdjęcia i wrażenia z podróży - jeżeli mielibyście ochotę przeczytać tego typu notki, wystarczy, że poinformujecie mnie o tym w komentarzu ^^
A na razie - wyczekujcie postów o zabytkach, recenzji książek i wiele więcej!

piątek, 3 stycznia 2014

Zapowiedź + życzenia~!

Jak miło mi znowu napisać tutaj notkę ^^ W zasadzie pomimo tego, że ostatnio robię to bardzo sporadycznie, pisanie postów sprawia mi wielką frajdę! :) A może to właśnie z tego powodu, że tak rzadko to robię ? O_o Nie mam pojęcia XD 
W każdym razie serdecznie witam Was wszystkich - tych którzy odwiedzili mojego bloga w tym roku ;> Haha ^^ Tak! Otóż mamy już 2014r. (takie info jakby ktoś jeszcze tego faktu nie zauważył xd)
i korzystając z okazji chciałabym Wam wszystkim złożyć najserdeczniejsze życzenia! :)
Zdrowia, szczęścia i dużo uśmiechu! Siły na dążenie do postawionych sobie celów i spełnienia marzeń! 
A wszystkim blogowiczom - weny, weny i jeszcze raz... wielu obserwatorów (◕‿◕✿)
Życzenia lekko spóźnione, ale prosto z serca i jako, że dopiero 3 stycznia to może jeszcze coś z tego wyniknie~


W zasadzie dzisiejsza notka nie będzie niczym "ciekawym", ani nie wniesie żadnych ważnych informacji xD
A jedynie chciałabym dać zapowiedź na to co niedługo pojawi się na blogu ^^

Otóż koniec roku 2013 był dla mnie ważnym okresem - między innymi dlatego, że miałam swoje urodziny i ta dam dam dam - w końcu jestem pełnoletnia :) (czy ja właśnie zdradziłam jaka jestem stara? xD).
No i powoli zmierzam do brzegu - posypało się wiele ciekawych prezentów. Ale w zasadzie dopiero wczoraj dostałam drugą część upominku od moich przyjaciół - którą były książki!



No cóż... trochę musiałam poczekać, a z początku dowiedziałam się, że prezentu w ogóle nie otrzymam, bo są kłopoty z przesyłką... Ale w końcu są i z tego powodu ogrooomnie się cieszę.
Już od dawna śledziłam działalność polskiego wydawnictwa Kwiaty Orientu, które wydaje książki koreańskich autorów oraz te napisane o Korei przez Polaków.
Trzy tytuły, które widzicie na zdjęciu powyżej, są tymi wybranymi przeze mnie już jakiś czas temu. Moje tzw. "must have" (chociaż te słowa z reguły używa się w tematach "modowych") XD
I kiedy w końcu je dostałam - od razu zabrałam się za czytanie i... (no w końcu doszłam do tego co od początku chciałam przekazać >.<) już niedługo postaram się napisać recenzje owych książek :)

Mam nadzieję, że w ten sposób zachęcę Was do lektury, a także będę miała w końcu temat na posty (yaay! xd). Tak! Ostatnio brakuje mi w tej kwestii weny ^^" Jeżeli macie jakieś pomysły lub w temacie Korei Płd. macie jakieś pytania - śmiało powiadomcie mnie o tym w komentarzach :3

Hmm... No to chyba tyle ^^ Jejku... W zasadzie miała być to notka o niczym, a jednak się rozpisałam O_o
No w sumie to całkiem w moim stylu XD Gadam jak najęta nawet jeżeli wciąż tylko o bzdurach =.="
To ja już kończę (słyszę jak wielu z Was odetchnęło z ulgą :P) i zapraszam do odwiedzenia mojego bloga już niebawem! ヾ(@⌒ー⌒@)ノ

środa, 6 listopada 2013

~Showbiz~ (6.11.13)

Ciężki okres w szkole znowu nieco utrudnia mi pisanie bloga. Codziennie sprawdziany, kartkówki, wypracowania, odpowiedzi ustne... Ale dzisiaj udało mi się wrócić do domu trochę wcześniej, więc aby nikt nie miał żalu, że nic nie dodaję - tą godzinę gratis przeznaczę na krótki przegląd wiadomości z koreańskiego show-biznesu :D

-------------------------------------------------------------------------------------------





Na początek chciałabym krótko wspomnieć o zespole ToppDogg. Nowy boysband zadebiutował już 24 października, ale wspominałam o nich w poprzedniej notce o tej tematyce (click) i jako, że jestem pod wielkim wrażeniem chciałabym znowu co nie co o nich napisać.

Otóż ta wspaniała 13 ma już rzeszę fanów i to nie bez powodu. Rap chłopaków jest naprawdę świetny!
A co tu dużo mówić - urodą to oni grzeszą xD Oj tak... 
Xero, B-Joo i Hansol już zostali wybrani na moich biasów, ale muszę przyznać, ze wcale nie było to łatwe :P

A Wy wybraliście już swoich ulubieńców? ;>

MV do "Say it" --> ~Click~






------------------------------------------------------------------------------------


Kolejną sprawą, o której należy wspomnieć to powrót AlphaBAT. "Powrót" może niektórych zdziwić, ale takie są fakty :P Duet pod tą nazwą zadebiutował już wcześniej, jednak teraz skład uległ zmianie. Kyumin według plotek ma zadebiutować z 3-ką innych chłopaków, natomiast do drugiego z duetu - Serin'a dołączy jeszcze 8 członków i tak prezentujący się boysband będzie nas zachwycał na scenie już niedługo.

Ich imiona sceniczne są bardzo kreatywne - każde zaczyna się od innej litery alfabetu i tak są to po kolei:
B:eta, C:ode, D:elta, E:psilon, F:ie, G:amma, H:eta, I:ota, oraz J:eta ^^

Jako ciekawostkę dodam, że jeden z członków (Youngjin) to starszy brat Ricky'ego z Teen Top.
Czytałam też, że jeden chłopak (ale nie wiem który) był trainee w SM. Ent. ;> To jest coś! :P
A poza tym dodam, że na moje szczęście nie jest to taki "młodziutki" zespół i wciąż jeszcze do większości członków mogłabym wołać "Oppa!" xDD

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


 Dziewczyny z SNSD natomiast wydały MV do swojego (JUŻ) dziewiątego, japońskiego singla "My Oh My".
 Opinie są podzielone - Ci bardziej wymagający fani doszli do wniosku, że to "nic nowego" i po części mają rację.

Ale ja osobiście nic do tego nie mam xD Bo po prostu lubię taki styl dziewczyn, a cała 9-tka wygląda w tym MV naprawdę cudownie. Dodatkowo piosenka całkiem szybko wpada w ucho ;D
MV --->  ~Click~

A o czym także należy wspomnieć - Girl's Geneartion zdobyły nagrodę za "I Got a Boy" w kategorii "Teledysk roku" na tegorocznej gali YouTube Music Awards.


------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


 


Mamy także comeback Miss A !  
"Hush" to ich drugi pełny album, a tytułowy kawałek został skomponowany przez duet E-tribe. To ponoć jakiś świetny, znany duet ale sorry - ja nie znam XD 


MV --> ~Click~
--------------------------------------------------------------------------------------------------

Krótko, ale na razie starczy ^^ 
Oprócz tego przy okazji zachęcam do oglądania "Heirs" (jeżeli ktoś jeszcze tego nie robi ;P).
Już w tym tygodniu możemy się spodziewać 9 i 10 odcinka. 
Na viki.com drama ta jest dostępna z polskimi napisami ;)

sobota, 2 listopada 2013

Aby życie koreańskich freak'ów było ciekawsze...

Bycie fanem koreańskich zespołów czy koreańskich dram nie jest wcale takie łatwe!
Tyle nieprzespanych nocy - bo trzeba było obejrzeć kolejny odcinek dramy...
Pusty portfel - bo ostatnie pieniądze wydało się na najnowszą płytę ukochanego zespołu...
To tylko kilka przykładów na problemy z jakimi musimy się borykać ^^

Dzisiaj chciałabym pokazać Wam strony, które niestety powyższych problemów nie rozwiążą, ale mogą nam nieco ułatwić "koreańskie" życie oraz dać nam dużo... przyjemności >.<

1.  Lastfm - ~Click~

Stronę poznałam kilka lat temu ale dopiero niedawno moja kochana Yukari ♥ przekonała mnie do tego aby założyć sobie tam konto. Jest to może propozycja nie tyle "ułatwiająca życie" co może bardziej sprawiająca przyjemność :) Bardzo bogaty zbiór azjatyckich zespołów. Ale przede wszystkim - wspaniała możliwość poznawania fanów K-Pop'u z całego świata ^^

Mój profil - ~Click~ - tutaj macie przykład jak to może wyglądać, a jeżeli mamy tutaj już użytkowników lastfm - czekam na kontakt ;)

2. Mydramalist - ~Click~

Kolejna stronka, do której przekonała mnie Yukari ^^ Za co jestem wdzięczna ;)
To jest już przykład tego jak w łatwy sposób można "uporządkować" swój zbiór obejrzanych dram i filmów ^^ Strona bardzo przejrzysta i jakże przydatna~! Pozwala dodatkowo ułożyć listę z filmów i dram, które macie w planie obejrzeć - tak aby o niczym nie zapomnieć. Myślę, że każda osóbka chociaż w małym stopniu uzależniona od azjatyckich produkcji powinna mieć swoje konto na mydramalist :D

 Moja lista - ~Click~ - jeżeli macie ochotę możecie tutaj również dodać mnie do "znajomych" ^^

3. Ranker - ~Click~

Wszyscy wiemy jak łatwo zdobywa się nowych biasów. Masz tylko 1 biasa? Należy Ci się szacunek :P
Większości jednak zwykle ciężko się powstrzymać (mi również xd) i liczba biasów stopniowo rośnie xd
A co wtedy? Każdy ma w końcu swoje miejsce na ziemi - i tak na liście biasów musi zapanować ład i porządek. Wtedy nie ma łatwiejszego sposobu niż założyć sobie konto na ranker.com i stworzyć swoją własną "Bias list"... A kiedy nowy bias znowu zrujnuje Ci listę - przycisk "edit" załatwi całą sprawę ;)



Moje rankingi - ~Click~ 

4. Tumblr - ~Click~

Czy muszę się tutaj rozpisywać? Chyba nie... Wszyscy znamy tę stronę ^^ Ale nie mogłam jej pominąć, bo jest ona jedną z tych, które dają tyyyle radości >.< A znam nawet i takich, którzy są już od tumblr'a uzależnieni ;>

Mój tumblr - ~Click~ - dodaję mało zdjęć, bo raczej jest to dla mnie bardziej "źródło" dobrych fotek ;P

5. We♥it - ~Click~

Kto z nas nie ma dysku zapchanego zdjęciami naszych idoli? No kto? Mam wrażenie, że nie ma takiej osoby. We♥it to strona, która pomoże nam uzupełnić nasze zbiory o kolejne skarby ;)
Jeżeli o mnie chodzi to najczęściej właśnie z tej strony pochodzą wszelkie cudeńka, które posiadam :3

Moje konto - ~Click~

6. Pisamba - ~Click~

Jest to strona, na której możecie stworzyć swój własny dzwonek na telefon. Bardzo łatwa w obsłudze, a ile radości daje usłyszenie piosenki SHINee kiedy ktoś do Ciebie dzwoni ;>

Moje konto - ~Click~

7. Kpopselca - ~Click~

Za pewne wszyscy wiedzą co to takiego jest ta "selca". A dla tych, którzy nie mają pojęcia - jest to po prostu określenie na focie "z rąsi" :P Strona nr 7 jest poświęcona tego typu zdjęciom ^^ Znajdziecie tam zbiór fotek swoich biasów/idoli, a do tego możecie również dodawać własne zdjęcia (jako fanów K-Pop'u) oraz poznawać innych fanów z całego świata~!


Moje konto - ~Click~


Oczywiście oprócz tego są również strony, na których można oglądać dramy, filmy i tego typu sprawy.
Jeżeli chcecie zobaczyć, które ja polecam to piszcie w komentarzu, a na ten temat napiszę oddzielną notkę :)

piątek, 18 października 2013

Koreańskie dramy! (I Hear Your Voice)

Mam Wam do polecenia naprawdę wiele ciekawych dram i filmów, więc tego typu postów będzie się teraz pojawiało znacznie więcej :) Macie coś przeciwko? ^^ 

Dzisiaj chciałabym się skupić na dramie "I Hear Your Voice", którą obejrzałam już jakiś czas temu, ale trochę zbierałam się do napisania recenzji - szczególnie, że miałam kryzys z prowadzeniem bloga, no ale to juz nieważne XD W każdym razie trzeba to nadrobić >.<


"I Hear Your Voice" lub "I Can Hear Your Voice" to komedia romantyczna licząca 18 odcinków. Nadawana była na kanale SBS (dzięki czemu ją obejrzałam, bo jak już wspomniałam oglądam po kolei wszystkie dramy, które lecą na SBS xd) i na tegorocznym festiwalu Korea Drama Awards zaowocowała aż 6 nagrodami w różnych kategoriach - między innymi za reżyserię oraz "najlepszą parę" :)

No ja bym tak mogła godzinami teraz pisać o tej dramie, ale przejdźmy do konkretów ^^

Główną bohaterką dramy jest Jang Hye Sung (Lee Bo Young) - nieugięta pani prawnik. Z drugiej strony pojawia się Park Soo Ha (w tej roli boskie ciacho - Lee Jong Suk ♥) - zdolny uczeń liceum, który posiada dosyć nietypowe zdolności - chłopak potrafi czytać w myślach! Tę dwójkę połączył wypadek z przeszłości, a teraz razem muszą stawić czoła niebezpieczeństwu. Do tego mamy również Cha Kwan Woo (Yoon Sang Hyun), który jako były policjant i prawnik z powołaniem pomaga obojgu, a jednocześnie - odmienia sposób patrzenia na świat i stosunek do pracy naszej Hye Sung. Ale tak naprawdę w całej dramie chodzi o coś więcej... Jednak nie chcę Wam tego zdradzić... Sami musicie się dowiedzieć jaka niesamowita historia kryje się za znajomością głównych bohaterów~!:D


Muszę Wam powiedzieć, że już po obejrzeniu pierwszego odcinka wiedziałam, że ta drama będzie naprawdę świetna. Nie trwało to długo zanim trafiła na listę moich ulubionych dram >.<
Fabuła naprawdę wciąga - do historii o prawniczych potyczkach wpleciony został niebanalny wątek z kryminalną nutką, który przez całą dramę bardzo trzyma w napięciu. Nie ma mowy o nudzie podczas oglądania każdego z 18-stu odcinków.
Co ciekawe - pierwotnie "I Hear Your Voice" miało być nadawane na KBS2, ale jednak drama ta przegrała z "Shark". Na szczęście z powodu przeciągnięcia się prac nad dramą wyrażono zgodę na jej emisję na SBS.
I wiecie co jest najśmieszniejsze? Słupki oglądalności mówią same za siebie - "I Hear Your Voice" przyciągnęło przed telewizory znacznie większą część Koreańczyków niż "konkurencyjna" drama :P



Mam nadzieję, że zachęciłam Was do obejrzenia "I Hear Your Voice", a jeśli nie... To mam nadzieję, że i tak ją obejrzycie - bo warto! ^^ A może są wśród nas fani tej dramy? Czekam na komentarze :D

poniedziałek, 14 października 2013

Trick Eye Museum

Być może ktoś z Was ma w planach pojechać do Korei? ;> Co ja mówię... "Być może"? "Ktoś z Was"? Ja myślę, że wszyscy i RACZEJ, ŻE TAK! 
Stoicie przed trudnym wyborem jakie miejsca należy dopisać do listy "Koniecznie zobacz!" ?
Mam dzisiaj dla Was bardzo ciekawą propozycję, którą ja osobiście na pewno bym na takowej liście umieściła ^^


Trick Eye Museum

Chcecie się oderwać od rzeczywistości ? Obcować ze sztuką, a co więcej - mieć ją na wyciągnięcie ręki ?
To jest zdecydowanie odpowiednie miejsce :)


 Jak sama nazwa wskazuje, muzeum to jest w stanie zagwarantować naszym oczom nie lada frajdę.
A zdjęcia uchwycone z odpowiedniej perspektywy dają niesamowite efekty ^^

To niesamowite miejsce znajduje się w Seulu, w dzielnicy Hongdae i jest otwarte przez cały rok :)



W muzeum znajdują się wystawy tematyczne m.in. : znane arcydzieła, romantyczna, luksusowa, w stylu tradycyjnym, a także dom luster :D
Nie brakuje tam również programów edukacyjnych i pomieszczeń dla dzieci gdzie w miły i zabawny sposób mogą zaczerpnąć trochę wiedzy np. o mitologii greckiej :3


A oto przykład wystawy z części "luksusowej" ^^
No to może teraz trochę więcej zachęcających zdjęć :


Z części "romantycznej" ;D Chociaż jak widać na załączonym obrazku nie tylko pary z niej korzystają xd
Ojejku, jejku... >///< Zdecydowanie propozycja dla męskiej części zwiedzających ;)




No i jak Wam się podoba ta propozycja? ^^ Wydaje mi się, że warto to zobaczyć i wzbogacić nasze wspomnienia z Korei o zabawę w Trick Eye Museum~

niedziela, 13 października 2013

~Showbiz~ (13.10.13)

Obiecałam posty, z krótkimi wzmiankami o wybranych nowościach i ciekawych wydarzeniach z koreańskiego show-biznesu. I myślę, że to dobry moment na kolejną notkę tego typu ^^


--------------------------------------------------------------------------------------------------------

Nie byłabym sobą gdybym nie zaczęła od comeback'u SHINee :d
Nasza wspaniała piątka powróciła do nas z nowym EP "Everybody".
Co ciekawe, jak na naszych lśniących chłopców przystało, pokazali się oni w nowej odsłonie tym razem zaskakując Nas nowym gatunkiem muzycznym - Complextro. Onew jako blondyn? - Tak, to możliwe ^^ Key natomiast znowu wrócił do bycia brunetem.

Taka sytuacja :P Poza tym ciekawa stylizacja inspirowana kolekcją
Thoma Browne'a. Ogólnie - ode mnie duże TAK~! :3 


A MV do "Everybody" możemy podziwiać tutaj ---> Click ^^

------------------------------------------------------------------------------------------------

Powoli ujawniani są kolejni członkowie zespołu Topp Dogg. Boysband zadebiutuje już 24 października dzięki wytwórni Stardom Entertainment.
Liczy sobie 13 członków. Na razie znalazłam informację o 11 członkach (niepotwierdzone) :  
Jin Hyosang ( Kidoh ),  
Seo Sangwon ( Yano ),  
Kim Taeyang ( Jenissi ),  
Shin Jiho ( Xero ),  
Kim Hansol,  
Park Sehyuk ( P-Goon ),  
Jung Dong Hwa ( Andy ),  
Shin Yooncheol ( Nakta ),  
B-joo,  
Hojoon,  
Kim Sanggyun ( A-TOM )



 -----------------------------------------------------------------------------------------




Już 6 listopada odbędzie się premiera koreańskiego filmu "The Commitment" (kor. "동창생"), w którym główną rolę gra Choi Seung Hyun (T.O.P) z Big Bang.

Film (wydaje mi się) sensacyjny opowiada historię syna byłego agenta Korei Płn., który musi uratować swoją młodszą siostrę.
Wydaje się ciekawe, prawda? ;> No ale przede wszystkim ta obsada pewnie ściągnie masy do kin ^^

A tutaj trailer --> ~Click~








--------------------------------------------------------------------------------------------------

Na teraz to chyba tyle :) Ale kolejnej notki spodziewajcie się już niedługo :P
Czekam na Wasze komentarze~